Rozterki mojej mamy

12:34:00 PM

Rozmawialam dzis z moja mama i byl w jej glosie wielki zal i frustracja z powodu ignorancji ludzkiej. Moi rodzice prowadza niewielkie gospodarstwo ekologiczne - sad jablkowy i truskawki. Maja taka swoja przystan poza miastem. Sporo pracy jest przy tym, ale widocznie to lubia.

Moja mama stara sie zawsze sprzedac owoce bezposrednio klientom, skupy owocow zazwyczaj maja tak niskie ceny, ze sie nie oplaca. Zaniosla pewnego dnia troche truskawek do prywatnego przedszkola z nadzieja, ze moze wlasnie tam z troski o dzieci nasze ekologiczne zdrowe owoce moga znalezc odbiorcow. Pani w przedszkolu byla bardziej zainteresowana cena niz tym czy sa pryskane czy nie. Powiedziala, ze i tak sie nie ochroni dzieci przed chemia.

Drugi przyklad pewna pani przyszla po jablka, ale zaczela mowic, ze ona tak naprawde to wcale nie wierzy w cala ta ekologie. I dostala wyklad od mojej dzielnej mamy o tym jakich praw musza przestrzegac, zeby nie stracic certyfikatu upraw ekologicznych, ile to ich kosztowalo wysilku i jak bardzo restrykcyjne jest to prawo. Pani sie przekonala i z checia kupila nasze jablka zachwalajac je przy tym, ze jakie piekne.

Frustracja faktycznie ma prawo sie pojawic, ludzie nie wiedza, nie zdaja sobie sprawy co jedza kupujac owoce przemyslowe. Sama czesto kieruje sie ekonomia i kupuje to co jest tansze, ale dzieki temu, ze moja wiedza na temat ekologicznej zywnosci nieco wzrosla to mam to poczucie, ze moge wybrac lepiej - moze to bedzie mniej jesli mnie nie stac ale to jeszcze lepiej dla mojej talii :).
Faktem jest, ze mam wiecej energii jak zdrowo jem.

Ale wracajac do tematu rozterek, bardzo sie ucieszylam, ze moja mama je ma, to znaczy ze sama bardzo sie zmienila i dba o siebie i o tate. Sa na dobrej drodze. Pocieszylam ja, ze i tak Polska nie jest taka zla, dzieki zacofanemu rolnictwu mamy bez wysilku eko zywnosc, ale pewnie do czasu niestety. Zobaczymy pierwsze efekty na ulicach i beda to smutne otyle osoby niestety. No coz, kazdy ma wybor jesli oczywiscie wie z czego moze wybrac.

You Might Also Like

5 comments

  1. bez wysilku eko zywnosc? to juz nie te czasy. sprzedawane owoce i warzywa naszpikowane sa chemia ile wlezie. mialam okazje zobaczyc roznice na przykladzie truskawek - warzywa i owoce kupuje na targu(gdzie powszechnie wiadomo,ze sprzedawcy kupuja produkty na gieldzie), ale raz udalo mi sie dostac truskawki z prywatnej hodowli (tam hodowca mial podzielone: truskawki dla rodziny i truskawki na sprzedaz...), po prostu nie da sie porownac, az mozna by sie dziwic, ze dopuszczaja do sprzedazy takie cos, co to truskawka trudno nazwac. A podobnie wyglada sytuacja z innymi owocami i warzywami. Niestety sytuacja znacznie sie pogorszyla i wyraznie to widac zwlaszcza w wiekszych miastach. Moze malych miasteczek jeszcze to nie dotknelo. Ale wygląda na to,że może być juz tylko gorzej...

    ReplyDelete
  2. A szkoda.... chociaz wiem ze dzieki ludziom takim jak rodzice Marty nie zginie eko-rolnictwo. Ja sama poswiecilabym sie i pojezdzilabym raz na miesiac po okolicznych wioskach po zdrowa zywnosc. Kiedys mieszkajac w Stanach jezdzilismy na zmiane ze znajomymi np. po jajka, maslo itp do osady Amiszow oddalonej o 225km od Chicago. Warto bylo. Teraz jestem w innym kraju i mieszkam w gorach miedzy rolnikami wiec z kupowaniem zdrowych produktow nie jest zle. Niestety, skonczy sie ta sielanka juz latem przyszlego roku :( Po powrocie do Polski bede szukala w swojej okolicy takich gospodarstw jakie maja rodzice Marty. Wiem ze jest takich ludzi jak ja wiecej. Takich ktorzy pragna zdrowa zywnosc. Serdecznie pozdrawiam rodzicow Marty. Dziekujemy ze sa tacy ludzie jak wy... nie poddawajcie sie naprawde jestescie potrzebni. :)

    ReplyDelete

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images