Rozmawialam dzis z moja mama i byl w jej glosie wielki zal i frustracja z powodu ignorancji ludzkiej. Moi rodzice prowadza niewielkie gospodarstwo ekologiczne - sad jablkowy i truskawki. Maja taka swoja przystan poza miastem. Sporo pracy jest przy tym, ale widocznie to lubia.
Moja mama stara sie zawsze sprzedac owoce bezposrednio klientom, skupy owocow zazwyczaj maja tak niskie ceny, ze sie nie oplaca. Zaniosla pewnego dnia troche truskawek do prywatnego przedszkola z nadzieja, ze moze wlasnie tam z troski o dzieci nasze ekologiczne zdrowe owoce moga znalezc odbiorcow. Pani w przedszkolu byla bardziej zainteresowana cena niz tym czy sa pryskane czy nie. Powiedziala, ze i tak sie nie ochroni dzieci przed chemia.
Drugi przyklad pewna pani przyszla po jablka, ale zaczela mowic, ze ona tak naprawde to wcale nie wierzy w cala ta ekologie. I dostala wyklad od mojej dzielnej mamy o tym jakich praw musza przestrzegac, zeby nie stracic certyfikatu upraw ekologicznych, ile to ich kosztowalo wysilku i jak bardzo restrykcyjne jest to prawo. Pani sie przekonala i z checia kupila nasze jablka zachwalajac je przy tym, ze jakie piekne.
Frustracja faktycznie ma prawo sie pojawic, ludzie nie wiedza, nie zdaja sobie sprawy co jedza kupujac owoce przemyslowe. Sama czesto kieruje sie ekonomia i kupuje to co jest tansze, ale dzieki temu, ze moja wiedza na temat ekologicznej zywnosci nieco wzrosla to mam to poczucie, ze moge wybrac lepiej - moze to bedzie mniej jesli mnie nie stac ale to jeszcze lepiej dla mojej talii :).
Faktem jest, ze mam wiecej energii jak zdrowo jem.
Ale wracajac do tematu rozterek, bardzo sie ucieszylam, ze moja mama je ma, to znaczy ze sama bardzo sie zmienila i dba o siebie i o tate. Sa na dobrej drodze. Pocieszylam ja, ze i tak Polska nie jest taka zla, dzieki zacofanemu rolnictwu mamy bez wysilku eko zywnosc, ale pewnie do czasu niestety. Zobaczymy pierwsze efekty na ulicach i beda to smutne otyle osoby niestety. No coz, kazdy ma wybor jesli oczywiscie wie z czego moze wybrac.